Profil Szkoły
WSPOMNIENIA
Dyrektorzy (kierownicy) i ich zastępcy
w Szkole Podstawowej Nr 36 im. Stanisława Staszica
Sosnowcu w latach 1956 - 2016
I. Czesława Przybyła 1956-1970r.
Zastępcy: Chlebowski Wacław
Malczewski Jerzy
Krzętowska Danuta
Gołąb Henryka
II. Jerzy Malczewski 1970-1972r
Wicedyrektor - Stychno Alicja
III. Jerzy Bartłomiejczyk 1972-1974
Wicedyrektor – Stychno Alicja
IV. Anna Godyń 1974-2002
Wicedyrektorzy: Stychno Alicja
Mistela Alicja (społeczny)
Plucińska Romana
Sajdak Joanna
V. Grażyna Tomaszewska 2002 - 2017
Wicedyrektorzy: Sajdak Joanna
Kmiecik Urszula (społeczny)
Gronowska Edyta (społeczny)
VI. Joanna Sajdak 2017 do chwili obecnej
Wicedyrektor: Edyta Gronowska
Nauczyciele uczący w Szkole Podstawowej Nr 36 w Sosnowcu
w latach 1956-2016
nazwiska w kolejności alfabetycznejBaran Anna
Barańska Jelonek Maria
Bartłomiejczyk Ewa
Bartłomiejczyk Jerzy
Bartoszek Anna
Bętkowska Lidia
Bierońska Anna
Błaszkiewicz Tadeusz
Budna Henryka
Bochenek Beata
Ks. Bujak Krzysztof
Capiga Janina
Cieślik Wiesław
Cichocka Dorota
Chlebowski Wacław
Chlebowska Zdzisława
Dybała Anna
Dybała Zofia
Dymowska Ewa
Dziuba Krystyna
Fisienia Izabela
Feledzińska Kamila
Gabryel Anna
Gabryel Antoni
Główka Magdalena
Godyń Anna
Gola Norbert
Gołąb Henryka
Gręda Gizela
Gronowska Edyta
Grzesik Leokadia
Guzik Maria
Herbowska Barbara
Jabłońska Barbara
Jajkiewicz Halina
Jasienkiewicz Jan
Juszczyk Alicja
Kaczor Ewa
Karcz Walica Ewa
Karcz wiesława
Karcz Zofia
Karkowski Jerzy
Kania Grzymisława
Kmiecik Iwona
Kmiecik Urszula
Kornecka Jolanta
Kukawska Grażyna
Kułak Aneta
Kuta Grażyna
Ledwoch Józef
Ledwoch Zofia
Łanoszka Iwona
Łakota Joanna
Makieła Krystyna
Makieła Tadeusz
Malara Małgorzata
Malczewski Jerzy
Malczewska Wiesława
Manterys Alicja
Matuszczyk Irena
Matuszkiewicz Franciszka
Mikas Halina
Miłkowska Barbara
Mistela Alicja
Miś Lucyna
Moryś Grzegorz
Nabrdalik Katarzyna
Niemotko Małgorzata
Nowak – Habinka Dorota
Odrobińska Anna
Ks. Oleksy Józef
Orzoł Piotr
Owczarek Waldemar
Pajączkowski Patrycjusz
Pajestka Jolanta
Parejko Maria
Pasternak Stanisława
Paluch Stefan
Paździor Anna
Paluszkiewicz Joanna
Pelc Halina
Pergoł Marta
Pilarek Katarzyna
Ples- Krzętowska Danuta
Ples Tatiana
Plucińska Romana
Posyłek Krystyna
Przybyła Renarda
Purchla Anna
Ks. Ptak Zenon
Rapacz Agnieszka
Rasiński Jan
Ks. Reterski Zdzisław
Roślicka Stanisława
Ruszniak Barbara
Sajdak Joanna
Ks. Sarlej Marek
Ks. Surmiński Włodzimierz
Stroisz Renata
Styczeń Janina
Siekowski Ireneusz
Stychno Alicja
Szaniawska Krystyna
Szatan Justyna
Szostak Marta
Szwagrzyk Maria
Szwedkowski Arkadiusz
Śmiglewicz Grażyna
Ślefarski Bartłomiej
Ks. Tarasek Daniel
Tomaszewska Grażyna
Ks. Tosza Mirosław
Terlecka Anna
Tryjańska Urszula
Unuczek Dorota
Wilczakiewicz Krystyna
Wilkusz Maria
Windys Ewa
Witan Maria
Witas Lidia
Wieszczycka Zofia
Wojnarowski Józef
Wojtasik Helena
Zakrzewski Zdzisław
Zbiegieni Jolanta
Żelazna Beata
Żukowska Dagmara
Żukowska DariaGARŚĆ WSPOMNIEŃ
Grażyna Tomaszewska - rocznik 1958
absolwentka SP 36
dyrektor ZSO Nr 10
WSPOMNIENIA Z MOJEJ PODSTAWÓWKI
Zawdzięczam mojej szkole sporo: zarażono mnie tu miłością do muzyki, radością życia, nauczono słuchać innych, obowiązkowości, wierzyć w marzenia.
Przez osiem lat zebrało się tyle miłych wspomnień, że trudno pisać o wszystkim, opowiem więc najpierw o początkach w szkole a następnie chronologicznie o kolejnych latach nauki.
Pamiętam jak pierwszy raz przekroczyłam bramę szkolną i usiadłam obok innych dzieci na ławeczce gimnastycznej ustawionej na placu szkolnym przed głównym wejściem do szkoły. Przyprowadziła mnie tam moja babcia. Miałam to szczęście ( jak w dorosłym życiu oceniłam tamte czasy ) wśród niewielu dzieci, że nie chodziłam do przedszkola , gdyż wychowaniem moim i mojego rodzeństwa zajmowała się razem z mamą moja cudowna babcia. Wtedy trochę zazdrościłam dzieciom, które na rozpoczęcie roku przyprowadziły wielką grupą Panie z Przedszkola. I tak 1.09. 1965 roku rozpoczęłam edukację szkolną.
Pierwsze 3 lata były cudowne ale i pracowite. Szczególnie niezapomniana rzecz to nauka alfabetu i pięknego równego i wyraźnego pisania. Te godziny ćwiczeń w domu. Najmilsze jednak były kolorowe szlaczki po każdej zapisanej lekcji. Mieliśmy cudowną wychowawczynię Panią Zdzisławę Chlebowską.
Zawsze czekaliśmy na Dzień Dziecka, gdyż wtedy całą szkołą chodziliśmy na piknik , który odbywał się na Skałce - to takie cudowne miejsce, po którym już nie ma śladu a gdzie odbywało się całe życie rekreacyjne i rozrywkowe naszego osiedla i okolic. Klasy liczyły wtedy ponad 30 uczniów. W moim roczniku były 4 klasy.
Zderzenie z rzeczywistością szkolną przyszło w klasie 4. Wtedy rozstaliśmy się wszyscy z zeszytami w trzy linie i cała moja umiejętność ładnego pisania, mozolnie „szlifowana” przez pierwsze trzy szkolne lata, w jednej chwili „poszła w diabły”, bo nagle zabrakło dwóch linii i litery, które dotąd stały w szyku i na baczność – rozbiegły się na wszystkie strony i trzeba było dwóch kolejnych lat i liniuszka, by moje pismo znów nabrało ładnego kształtu i wyrazu. Poznałam również respekt przed Kierowniczką szkoły Panią Czesławą Przybyłą oraz przed wszystkimi nauczycielami. Na każdej przerwie gdy tylko się pojawiali na horyzoncie staliśmy pod ścianą „na baczność” aby nie dać pretekstu do złej oceny z zachowania i wylądowania na „dyrektorskim dywaniku”. Szkołę wtedy już nazywaliśmy „Budą”. W czwartej klasie nie specjalnie przykładałam się do nauki , ale zawsze chętnie uczestniczyłam w zajęciach pozalekcyjnych i uroczystościach szkolnych. Należałam wtedy do harcerstwa, chóru szkolnego, zespołu tanecznego, koła plastycznego, recytatorskiego, teatralnego no i oczywiście sportowego.
KÓŁKO DRAMATYCZNE
Na zajęciach tych puszczałam wodze swojej fantazji. Niezapomniane były występy na różnych przeglądach, festiwalach i rozgrywkach sportowych skąd przywoziliśmy wiele nagród i wyróżnień. No i oczywiście w soboty po lekcjach biwaki harcerskie , gdzie spaliśmy w zbudowanych przez nas z gałęzi szałasach, gdzie na obiad jedliśmy słynny „rosół z wermiszelem” z torebki, gdzie myliśmy się w strumyku. Ale zawsze czekaliśmy na wyjazd na obóz harcerski w wakacje. Tak było aż do ukończenia szkoły.
OBÓZ HARCERSKI
Od 5 klasy od semestru zimowego wychowawczyni aby nas zmotywować do nauki wprowadziła rywalizację klasową średnich ocen semestralnych. To był przełom w moim podejściu do nauki, gdyż wylądowałam na 5 miejscu od końca listy. Wszyscy uczniowie w szkole mogli przeczytać nasze osiągnięcia zawieszone na gazetce klasowej. Wtedy postanowiłam, że muszę być w pierwszej piątce klasowej. Nie znaczy to, że stałam się kujonem, ale zaczęłam systematycznie przygotowywać się do lekcji i wreszcie odrabiać prace domowe. Mama codziennie sprawdzała nam zeszyty szkolne a ja jak nie odrobiłam pracy domowej to wyrywałam kartki z zeszytu i mówiłam, że zeszyt gdzieś się zawieruszył. No i jednego razu sama przeszukała moją szafkę i znalazła zeszyt, który liczył 4 z 32 kartek. Karą było uzupełnienie wszystkiego od początku roku szkolnego. Jak każdy uczeń nie wszystkie przedmioty lubiłam. Zmorą była dla mnie Historia. Te wszystkie daty wciąż mi się mieszały, nie lubiłam uczyć się na pamięć. Lubiłam czytać , ale jakoś nieszczególnie „wchodziły” mi w Szkole przeróżne lektury i wydarzenia historyczne. Niektóre z nich przeczytałam porządnie dopiero po wielu, wielu latach będąc już na studiach.
Od klasy 6 należałam już do grupy najlepszych uczniów, ale jednocześnie zdarzały się wpadki z zachowaniem. Słynne było powiedzenie Pani Wieszczyckiej od Geografii jak zaspałam „ no przyszła ta co tramwajem dojeżdża” a wszyscy wiedzieli, że mieszkam 50 m od szkoły no i oczywiście razy wskaźnikiem po plecach kiedy w sekundzie nie znalazłam odpowiedniego punktu na mapie. Robiliśmy też różne wystawki z „ kościotrupem” – szkieletem człowieka w sali biologicznej. Pamiętne były lekcje religii w kaplicy
na cmentarzu, gdzie nieraz musieliśmy czekać aż skończy się pogrzeb. Wtedy wymyślaliśmy różne zabawy np. kto znajdzie najstarszego nieboszczyka. W 7 i 8 klasie zostałam Przewodniczącą Szkoły. Wtedy najlepsi byli w składzie Pocztu Sztandarowego. Niezapomniane były obowiązkowe marsze 1 - majowe na ośrodek w Kazimierzu Górniczym, gdzie można się było spotkać ze znajomymi z innych okolicznych szkół a potem razem bawić się na wspaniałych koncertach.MARSZ PIERWSZOMAJOWY
Klasa VII
No i oczywiście wspaniałe wycieczki po całej Polsce, bo poza granice kraju nie można było wyjeżdżać. Te wycieczki to był prawdziwy przebój tamtych czasów – organizacja każdego takiego przedsięwzięcia nie była bynajmniej sprawą łatwą, ale na szczęście wszystko się udawało i tak zwiedziliśmy wiele miejscowości.
Nigdy nie przeszło mi przez myśl, że kiedyś zostanę Dyrektorem „mojej” szkoły.
Kiedy weszłam do tego budynku w 2002 roku stanęły mi przed oczami wszystkie chwile spędzone w tej szkole. Moje wspaniałe koleżanki i koledzy, moi nauczyciele. Wtedy postanowiłam pokierować tą szkołą tak aby kiedyś w życiu któryś z uczniów naszej szkoły zajął to stanowisko.
Trudno zapomnieć tę Szkołę – ona sama po prostu na to nie pozwala. Każdego dnia myślę jak cudownie było chodzić do tej szkoły skąd wyszło tylu uczniów zajmujących wysokie i eksponowane stanowiska w różnych dziedzinach życia społecznego, bo to tutaj dostaliśmy mocne podstawy do realizacji naszego przyszłego życia.
Na koniec: dlaczego „Nasza Buda”? To proste: piękny i 60 –cio letni budynek główny Zespołu Szkół Ogólnokształcących Nr 10 przy ulicy Czołgistów 12,
gdy patrzy się na niego z pewnej odległości, jest ceglany i wyniosły otoczony pięknymi różami koloru bordowego, białego i herbacianego, gdzie każde rozpoczęcie i zakończenie roku szkolnego odbywało się na placu przed szkołą i masztem , na którym powiewała flaga biało – czerwona a my śpiewaliśmy hymn państwowy i szkolny.Wszystkiego najlepszego na dalsze lata moja kochana „ Budo”